Regionalne siatki skautingowe. Dlaczego polskie kluby nie stawiają na przegląd regionu ? – www.mojapilka.pl

Regionalne siatki skautingowe. Dlaczego polskie kluby nie stawiają na przegląd regionu ?

Wywiad z Maciejem Więckiem. Piłkarz Błękitnych Stargard Szczeciński o swojej roli w zespole i szansach klubu na awans do 1 ligi.
21 stycznia 2017
Ostatni dzień zimowego okienka transferowego w Europie. Oferty na ostatnią chwilę. Jak radzą sobie polskie kluby ?
31 stycznia 2017
Pokaż wszystkie

Regionalne siatki skautingowe. Dlaczego polskie kluby nie stawiają na przegląd regionu ?

Tematem piłkarskiego skautingu zajmuję się celowo od dosyć dawna. Wracam ponownie do tego aspektu choć tym razem chciałbym skupić się na przeglądzie regionu. Czy istnieje w polskich klubach coś takiego jak regionalna siatka skautingowa ? Kto za to odpowiada ? Dlaczego wciąż niewielu jest ludzi, którzy w klubie np. 1-ligowym czy 2-ligowym profesjonalnie zajmuje się skautingiem zawodników ? Na te pytania postaram się odpowiedzieć z własnej autopsji.

Praktycznie każdy klub w Polsce niezależnie od ligi w jakiej się znajduje posiada swoją własną akademię piłkarską. W ten sposób swoją marką przyciąga rzesze dzieci i młodzieży, propaguje sport i grę w piłkę nożną. W głównej mierze korzystają z tego ludzie mieszkający w mieście, mający dostęp do największych klubów w powiecie. Niestety bardzo często ludzie mniej zamożni, mieszkający z dala od miasta nie mają szans na wysłanie swojej pociechy na trening. Na początku szukają niszowej szkółki piłkarskiej w najbliższym otoczeniu swojego miejsca zamieszkania. Jeśli jej nie znajdują wówczas ostatecznie decydują się na dojazdy do miasta, co wiąże się jednak z ograniczeniami, np. czasem. Rodzice bardzo często rezygnują, co akurat jest zrozumiałe. Dzieci są zmuszone do dalszej gry podwórkowej na wiosce lub w szkole na przerwach i na lekcjach wychowania fizycznego. Niestety, to nie to samo co nauka gry w profesjonalnym klubie czy akademii piłkarskiej podlegającej pod dany klub. Większość tych potencjalnych zawodników jest po prostu zmarnowana.

Oczywiście nie da się określić od razu czy np. 7-latek jest wielkim talentem ale z pewnością da się zauważyć jego ogromny ciąg do piłki, chęci, potężną motywację. Jeśli dziecku pali się grunt pod nogami gdy widzi piłkę to oznacza, że jest dobrze. To właśnie na podstawie tych wyznaczników w początkowej fazie określa się czy dane dziecko opłaca się uczyć futbolu profesjonalnie. Takich dzieci na wioskach są tysiące. Problemem jest wyciągnięcie takiego potencjalnego zawodnika do piłkarskiej akademii klubu. Niestety wina nie leży tylko po stronie rodziców a po stronie wyszukujących talenty w małych miejscowościach. Ludzi pracujących w polskich klubach na stanowisku skauta jest wciąż niewielu. Można śmiało zaryzykować tezę, że skautów po prostu nie ma. Nie chciałbym porównywać i wymieniać tak wielkie marki jak Legia Warszawa, Lech Poznań czy Zagłębie Lubin, ponieważ akurat te kluby to zupełnie inne bajka. Posiadają one bowiem nie tylko bazy szkoleniowe, internaty dla zawodników ale również odpowiednich ludzi do wyłapywania najzdolniejszych w regionie. Co prawda nie jest to porównywalne z tym co jest na zachodzie, natomiast skauci w tych klubach z pewnością są. A ilu ich jest ? Z pewnością od 3, 4 do nawet 10 osób.

Trzy kluby z najwyższego poziomu rozgrywek, które posiadają skautów to naprawdę mało. Można oczywiście do Legii, Lecha czy Zagłębia dorzucić jeszcze Piast Gliwice, który ostatnimi czasy stawia również na przegląd regionu i nie tylko. Natomiast większość klubów w Polsce działa wedle własnej metodologii. W klubach 1-ligowych czy 2-ligowych zatrudnia się dyrektorów sportowych, którzy mają być odpowiedzialni za transfery. Poniekąd jest to zrozumiałe bo np. taki klub 2-ligowy nie stać zwyczajnie na 2 lub 3 skautów, dlatego jednym stanowiskiem obsadza się człowieka odpowiedzialnego za wyłapywanie utalentowanych piłkarzy. Choć bardziej nazwałbym to dzwonieniem do zawodników i namawianiem ich do przyjścia, oraz szukaniem wolnych piłkarzy na rynku mających za sobą różne piłkarskie przygody niż jeżdżenie na mecze i turnieje, nie wspominając już o budowaniu odpowiedniej bazy raportów na temat potencjalnych zawodników klubu. Wygląda to jak totalna amatorka. Znam to z doświadczenia bo sam spotkałem się z kilkoma takimi klubami z niższej klasy rozgrywkowej, w tym jednym z ekstraklasy. Nazw tych klubów wymieniał nie będę. W każdym razie nie wygląda to dobrze choć podstawy do tego aby myśleć o skautingu dobrze jednak są. Istnieją bowiem kluby w Polsce, które są świetnie zorganizowane. Przykładem może być Odra Opole, która idzie w kierunku 1 ligi. Włodarze Odry nie boją stawiać się na młodych, perspektywicznych zawodników. Nie wiem czy w klubie znajduje się osoba na stanowisku skauta ale jeśli jej nie ma to z pewnością za chwilę będzie.

Kluby posiadające swoje akademie przynajmniej raz w roku ogłaszają nabór do swoich szkółek piłkarskich. Najczęściej jest to wtedy gdy startuje nowy sezon (runda jesienna). Często bywa jednak tak, że te kluby nie wychodzą do ludzi, nie robią eventów, nie jeżdżą po małych miejscowościach i nie spotykają się z ludźmi, nie oglądają szkolnych turniejów piłkarskich aby wyłapać chociażby jednego zawodnika. Większość tych klubów ogranicza się do zrobienia plakatu, zrobienia kampanii reklamowej na facebook’u lub umieszczenia reklamy w gazecie. To tyle i aż tyle. Kluby w Polsce nie potrafią zrozumieć, że znalezienie świetnego 9-latka a następnie sprzedanie go po kilku latach gry do innego, lepszego klubu za kwotę np. 100 tysięcy złotych to żyła złota, która daje utrzymanie klubu, rozwój szkółki czy dalszy rozwój siatki skautingowej o kolejny region. Taki klub np. z 2 czy 3 ligi, który raz w roku sprzedałby swojego zawodnika, zarobiłby nie tylko fajne pieniądze ale również mógłby pochwalić się udostępnieniem dalszego rozwoju danego piłkarza. Przykładami gdzie skauting i obserwacja zawodnika w młodym wieku zdała egzamin są: Karol Linetty, który z małego klubiku (Sokół Damasławek) został sprowadzony do akademii piłkarskiej Lecha Poznań, później włączony do pierwszej drużyny a dziś gra w Serie A (UC Sampdoria), Bartosz Kapustka – zawodnik klubu z ligi okręgowej (Tarnovia Tarnów) został sprowadzony przez obserwatora do Cracovii Kraków a dziś zawodnik klubu Premier Leaque (Leicester City). To tylko dwa przykłady a mógłbym wymieniać ich znacznie więcej.

Problemem klubów są nie pieniądze i ograniczony budżet tylko myśl szkoleniowa, zarządzanie klubem, stawianie tylko na sponsorów prywatnych, wyciąganiu środków od władz samorządowych. Brak innowacji i brak chęci rozwoju klubu to najczęściej spotykane problemy. Oczywiście można iść drogą jaką narzuca zarząd i dyrektor sportowy ale czemu nie zacząć budowy struktur regionalno-skautingowych, które po paru latach mogą przynieść wiele korzyści a środki od prywatnych firm czy budżetu samorządowego nie byłyby już tak potrzebne. Myślenie długofalowe daje korzyści. Klub to przecież firma, którą się zarządza, mądrze inwestuje a dopiero potem po paru latach wyciąga owoce. Zacznijmy od robienia porządku na własnym, krajowym podwórku. Nikt nie karze zatrudniać skauta aby jeździł za granicę i szukał igły w stogu siana. Niech kluby zaczną od przeglądu własnego regionu, niech nie idą na łatwiznę robiąc tylko sam marketing, przyciągając reklamą najmłodszych adeptów futbolu. Prawdziwe piłkarskie perły są w małych miejscowościach. Wystarczy dobrze się rozejrzeć.

Źródło zdjęć: www.ukssapbrzeg.futbolowo.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *